Czekając na Pandę



Jedni twierdzą, że Pandy nie ma jeszcze w Polsce, bo za zimno. Inni domniemają, że jest i ma się dobrze, a efekty w postaci spadków pozycji stron zapleczowych są widoczne gołym okiem.

Pierwsze testy Pandy odczuli internauci ze Stanów Zjednoczonych, którzy dowiedzieli się, że strony z marnym contentem nie mają czego szukać w Goglowskim indeksie. Problem w tym, że oryginalność treści to wytyczna, który wszyscy dobrze znają, a i tak na pierwszych pozycjach lądują domeny znanych serwisów, które często z unikalnym i wartościowym contentem, niewiele mają wspólnego. Ponoć tym razem ma być inaczej, a wszystkie „śmieci” polecą sobie daleko za top 20.

Po wprowadzeniu Pandy dostało się stronom, które mając skopiowany kontent, zajmowały wysokie pozycje z racji wieku domeny i zdobytych linków. Obniżenie pozycji zastosowano również dla stron typu zapytaj.com.pl, które wbijały się na pierwsze pozycje z pytaniami nie mającymi odpowiedzi. Po 4 miesiącach od obecności Pandy, wprowadzono kolejne poprawki, które tym razem utrudnią życie agregatorom treści. Ponoć wreszcie obniżono pozycje stronom, które ze swoją zduplikowną treścią uplasowały się na wyższych pozycjach niż strony źródłowe.

Warto czekać ?

Nowego algo powinni obawiać się tylko ci, którzy zapychają indeks treściami stworzonymi tylko pod wyszukiwarkę. W najgorszym wypadku, mogą oberwać uczciwi webmasterzy, którzy prowadzą strony z treściami, które po prostu nie mogą być ani wartościowe ani unikalne (katalogi, strony z filmikami).
Wówczas wyższa pozycję dostaną ci lepiej podlinkowani i z dłuższym stażem w indeksie.

Czekamy z niecierpliwością i liczymy na to, że Panda będzie tak wypasiona jak ją rysują.

Komentarze

Prześlij komentarz